niedziela, 1 stycznia 2012

BO TO NIC NIE KOSZTUJE CZYLI... POZDRAWIANIE INNYCH BIEGACZY


Do dziś dokładnie pamiętam swój pierwszy trening biegowy na powietrzu – słoneczko przebijające się zza chmur, 7°C, brak wiatru… Miałam wrażenie, że każdy patrzy na mnie jakby nikt inny nie biegał na ulicach… O dziwo biegło mi się cudownie… Wcześniej biegałam tylko na siłowni - okazało się, że czułam się tam jak w klatce, a gdy tylko wyszłam na powietrze to poczułam niesamowitą wolność…

Kiedy pojawiło się pierwsze zmęczenie zobaczyłam biegnącego z naprzeciwka biegacza i… uśmiechnął się do mnie i pozdrowił mnie dłonią! Do tej pory pamiętam swoje zdziwienie, ale oczywiście odwzajemniłam gesty bez zastanowienia… Ale po co? Czy on mnie zna? A może chciał mnie poderwać? – od razu jakieś dziwne pytania pojawiły się w mojej głowie. Jak się później okazało po drodze minęłam jeszcze kilku uśmiechających się biegaczy, którzy również mnie pozdrawiali…I wtedy już wiedziałam o co chodzi – stałam się częścią nowej społeczności – społeczności biegaczy

Co ciekawe, te niewinne gesty dały mi jakąś dziwną siłę do dalszego biegu…Od tamtej pory nie zdarza mi się biegać bez pozdrawiania innych biegaczy. A jeśli nie ma reakcji z ich strony  - może to też są ich pierwsze biegi i do tej pory nikt ich nie pozdrawiał? A może właśnie mają kryzys i potrzebują dodatkowej mocy? Bez względu na powody jedno jest pewne – warto… Bo to nic nie kosztuje, a może wywołać tylko miłe uczucia

A Wam jak często zdarza się biegać mijając innych biegaczy z naprzeciwka bez żadnej reakcji? Mam nadzieję, że po tych przemyśleniach już to się nie zdarzy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz