
Wciąż trzymają mnie emocje sportowe, więc nie wiem od czego zacząć… Może od tego, że pierwszy raz jadąc na olimpiadę nie liczyłam na dobre wyniki i nie miałam aż takiej motywacji jak w poprzednich latach kiedy mój obrazek z marzeń praktycznie gdzieś zniknął… Ale na dwa dni przed olimpiadą znów poczułam ten dreszczyk i chciałam poczuć te najpiękniejsze emocje sportowe i walczyć o mistrzostwo.
Olimpiada w Zakopanem robi się chyba tradycją – już trzeci rok z rzędu padło na to samo miejsce… Czy to dobrze? Ja uwielbiam góry i dlatego bardzo się cieszyłam, że to będzie Zakopane bo może znowu uda się pochodzić po górach? :-) Tak też się stało - dzięki zgranej ekipie (wielkie dzięki Michał, Jędrzej, Artur!).Wyjechaliśmy dzień wcześniej i dzięki temu mieliśmy cały dzień na chodzenie po górach. Pomimo deszczowej pogody było cudnie. Oczywiście szliśmy bardzo wolno żeby się nie zakwasić przed olimpiadą, ale warto było :-) Piękne widoki wynagradzały wszystko. Wracając tylko nieco przemarzłam, ale kąpiel w pięciogwiazdkowym hotelu szybko postawiła mnie na nogi i cudowną imprezę sportową można było zacząć :-)
No cóż… Wstyd się przyznać, ale w tym roku bieganie trochę odpuściłam… Dopiero dreszczyk emocji pojawił się na starcie kiedy usłyszałam, że „muszę wygrać”… Jak to muszę? Przecież ja już grałam w 3 meczach w kosza i siatkę, a poza tym… nie tych emocji szukam na olimpiadzie… Na olimpiadzie jest to tylko konkurencja do zaliczenia bo nie wypada nie pobiec, ale prawdziwe emocje są w sportach drużynowych. Zatem stanęłam na starcie, przebiegłam i JUŻ – wygrałam 4 raz z rzędu i nawet jakoś nie byłam szczęśliwa bo… zmęczyłam się tymi górami i tylko się utwierdziłam, że kondycja kiepska… Kiedy jednak emocje opadły zaczęłam doceniać, że to ciężka praca sprawia, że wygrałam również w tym roku i powinnam się tym cieszyć na całego :-) Bo czy zdrowie i rywalki pozwolą w przyszłym roku na taką radość i szczęście na mecie? :-)
SIATKÓWKA
Siatkówka? To ja mam grać? Od olimpiady w zeszłym roku grałam… 2 razy… Straszny wstyd… A kiedyś tak lubiłam poniedziałkowe siatkówki i nie wyobrażałam sobie poniedziałków bez niej. Dodatkowo w tym roku zapisało się sporo dziewczyn do siatki, więc odpuściłam przygotowania i… nawet nie wzięłam nakolanników! Na miejscu okazało się, że jednak przydałabym się do gry :-) W sumie zagrałam 3 mecze, bo priorytet w tym roku był jeden… KOSZYKÓWKA.
KOSZYKÓWKA
Przed olimpiadą nie chciałam się nastawiać na medal, bo co roku uważam, że mamy drużynę medalową, a raptem raz udało się go zdobyć bo albo ktoś nie mógł w ostatniej chwili pojechać albo frajersko przegrywaliśmy w najważniejszym meczu albo los kierował nas do najsilniejszej grupy… W tym roku zapowiadało się obiecująco – grupa z mistrzami z dwóch ostatnich lat, ale za to mecz o wejście do czwórki z przeciwnikiem w zasięgu bez względu na to kto to miał być…
Pierwszy mecz graliśmy z mistrzami – prowadziliśmy do ostatniej minuty! I wtedy poszły 2 głupie straty, a mistrzowie rzucili nam trójkę… Przegraliśmy 2 punktami, sędziowie nas oszukali na rzuty osobiste… Ehh… Po prostu znowu zaczęło się źle… Dwa kolejne mecze za to zupełnie bez historii – wygraliśmy dużo i było to oczywiste nawet przed meczami. Najważniejsze mecze miały być następnego dnia…
W sobotę zaczynaliśmy z korporacją. Przed meczem ogromny stres, bo decydował on o awansie do czwórki. W dodatku graliśmy bez 2 zawodników, bo jeden poszedł pływać, a drugi… spóźnił się na mecz, nie rozgrzał i skręcił kostkę w pierwszej akcji… Ehh… Pojawiły się czarne wizje, ale szybko przeszły, bo zdobywaliśmy punkt za punktem i przede wszystkim walczyliśmy :-) To wystarczyło żeby awansować do najlepszej czwórki.
Ps. Tutaj wielkie podziękowania dla całej drużyny koszykarskiej za niesamowitą atmosferę, którą udało się nam stworzyć, za najładniejszą koszykówkę na turnieju i dla Trenera za to, że tak wiele mnie nauczył przez te 5 lat (i nawet nie krzyczał za nietrafienie spod dziury w ostatniej minucie ;-) )
ZA ROK
Z pewnością motywacja do treningów wzrosła, szczególnie koszykarskich :-) Jest o co walczyć – o najpiękniejsze emocje w życiu, których nie da się zapomnieć :-) To niesamowite uczucie być częścią drużyny PBD! A teraz czas wrócić do biegania - wrześniowy maraton JUŻ za 4 miesiące :-) Mam nadzieję, że emocje biegowe we wrześniu będą równie piękne :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz