poniedziałek, 20 lutego 2017

BIEG PO NOWE ŻYCIE ROZPOCZĘTY...

 Długo zbierałam się do tekstu, ale… niedawno skończyłam I trymestr ciąży, więc mogę już podzielić się tą radosną nowiną z całym światem :-) W listopadzie rozpoczęłam BIEG PO NOWE ŻYCIE! Tym razem nie będzie to życiówka w maratonie, półmaratonie czy na dyszkę, ale ogromna zmiana – NOWE ŻYCIE!

Wiele lat decyzja o macierzyństwie była odkładana z różnych powodów, pewnie głównie sportowych i „wygodnickich”, ale w końcu czas stawić czoła nowym wyzwaniom :-) Mój mąż od wielu lat był już gotowy, ale na szczęście cierpliwie czekał aż ja również będę… Co roku był nieśmiały plan – po zakończeniu sezonu biegowego, ale… zawsze wtedy pojawiały się nowe plany – jak to? Przecież teraz możesz biegać szybciej? Tak po prostu z tego zrezygnować? Po co?

2016 r. był rokiem szczególnym… Z każdym dniem upewniałam się, że po zakończeniu sezonu biegowego będę gotowa na podjęcie wielkiego wyzwania jakim jest nowe życie… We wszystkie treningi wkładałam całe swoje serce bo wiedziałam, że jeśli w tym roku nie spełnię swoim biegowych marzeń to mogę na nie baaaaardzo długo czekać lub nie do czekać się wcale… Na szczęście udało się :-) Maraton ukończony z wynikiem poniżej 3:10 był takim wielkim marzeniem i świat pozwolił mi zrealizować to marzenie pomimo wielu przeciwności losu :-) Później jeszcze było kilka wspaniałych życiówek i… zwycięstwo w Toruniu w Biegu Mikołajów na 10 km… już z Maluszkiem w brzuchu, który miał pewnie kilka dni :-) Dlatego teraz nie ma wyjścia – urodzi się zwycięzca ;-)

Obecnie na pierwszym planie jest oczywiście zdrowie maluszka, ale… co dalej ze sportem? Z bieganiem, koszykówką, życiówkami? I trymestr minął bardzo spokojnie – żadnych mdłości, wymiotów… Po prostu jakby nic się nie zmieniło… No może tętno nawet przy człapaniu rośnie szybciej niż zwykle, ale i tak jestem z siebie dumna, bo w każdym tygodniu pierwszego trymestru biegałam 4-5 razy, chodziłam na basen, siłownię… Oczywiście potem zasypiałam często o 20-21 i spałam do rana, ale co to za życie bez sportu? Regeneracja przy spaniu 10 godzin chyba była odpowiednia :-)

Mimo wszystko brakuje… najbardziej brakuje… akcentów… Kiedy wraca się do domu na trzęsących się nogach, a następnego dnia pojawiają się zakwasy… Ehh… Nie wiedziałam, że za tym będę tęskniła najbardziej :-) No i jeszcze gdy otwierasz Facebooka i widzisz w prawie każdej wyświetlonej informacji, że ktoś gdzieś biegał, zrobił super trening albo wykręcił życiówkę na zawodach, a ja… co najwyżej mogę człapać…  No i ta niepewność, czy kiedyś wrócę do szybkiego biegania? Czy będą pękały następne bariery? A może Maluszek przysłoni cały świat i nie będzie już na to czasu?

Wtedy z pomocą przychodzą wizje koleżanek, które ciążę mają już za sobą… Pamiętam, jak wracały/ wracają do formy, jak zaczęły znowu kręcić życiówki… I już jestem trochę spokojniejsza, że przecież ja też będę mogła :-) Wszystko zależy od dobrej organizacji i motywacji :-)

Tak czy inaczej teraz najważniejsze zdrowie maluszka :-) Na szczęście póki co daje mi uprawiać sport w całkiem sporym zakresie, więc można powiedzieć, że dogadaliśmy się w tym aspekcie :-) Mam nadzieję, że drugi trymestr minie równie miło co pierwszy i jeszcze kilkanaście tygodni będę mogła człapać z przyjemnością :-)

Trzymajcie kciuki za zdrowie maluszka i za powrót... może jeszcze w tym roku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz