O Biegu Mam dowiedziałam się dokładnie rok temu kiedy byłam w ciąży i wtedy sobie pomyślałam, że bez względu na to, czy będę za rok biegać regularnie czy nie, czy będzie deszcz, upał czy wiatr to po prostu muszę się tam znaleźć... Zatem gdy tylko dowiedziałam się o zapisach to bez sprawdzania trasy po prostu zapisałam się na ten bieg.
Bo czy można lepiej wymarzyć sobie Dzień Mamy niż na biegowo? Oczywiście, że można :-) Można jeszcze wygrać ten bieg ;-)

Przed biegiem spałam jakieś 4 godziny... Nie wiem czy to nerwy (przecież to miała być zabawa po roztrenowaniu) czy... burze, które trwały całą noc i poranek, ale... po prostu się nie dało... Poranek przywitał mnie dodatkowo ulewą, więc zamiast pikniku obawiałam się ogromnego błota na trasie lub burzy, a to przecież nie tak miało wyglądać... Siostra nawet mnie zapytała czy zamierzam biec w taką pogodę, ale... to pytanie akurat było zbędne bo nawet jakby waliły pioruny to bym nie zrezygnowała :-) Tylko co zrobić żeby niemowlę było zadowolone w takich warunkach?
Na szczęście na godzinę 12 ulewy i burze chwilowo ustały i pojawiło się słońce... Zrobiło się strasznie parno, ale to nie miał być bieg na wynik - to miał być bieg, w którym po prostu bardzo chciałam wziąć udział bez względu na wszystko...
Trasa okazała się dosyć kręta, piaszczysta i lekko pagórkowata, ale nawet na rozgrzewce kompletnie się tym nie przejmowałam... No może przez chwilę zastanawiałam się czy pobiec w startówkach czy trailach, ale jednak wybrałam startówki - było dosyć twardo :-)

Do pokonania były trzy pętle (których jak wiadomo nie cierpię!), ale tym razem dzięki temu można było na trasie aż trzy razy spotkać moją ukochaną rodzinkę - Majeczka, Mąż i wierny kibic Siostra, więc było sporo plusów :-)
Od początku biegłam pierwsza i czułam, że z każdym krokiem moja przewaga się powiększa... Początkowo biegłam poniżej 4 min/km (nawet nie wiedziałam, że tak się da na takiej trasie), ale kiedy nikt nie gonił odpuściłam, bo... wiedziałam, że
w okolicach mety czeka na mnie ukochana córeczka, z którą bardzo chciałam pokonać ostatnie metry i razem wbiec na metę, więc nie mogę być za bardzo zmęczona żeby się nie wywrócić ;-)

Tak czy inaczej biegło się bardzo dobrze... No może od drugiej pętli nieco gorzej, bo trzeba było dublować inne zawodniczki, a na trzeciej cały czas krzyczeć "lewa wolna" bo było naprawdę wąsko, ale gdy nie biegnie się na wynik to nawet tak bardzo nie przeszkadza :-)
Dziękuję organizatorom za super imprezę i upominki :-) Ten przepiękny dzień mamy na pewno będę wspominać do końca życia :-) A za rok mam nadzieję, że uda mi się namówić również moją mamę do przebiegnięcia tej trasy :-) Kondycja jest tylko odwagi nieco brak, ale już moja w tym głowa... ;-)
Wszystkiego najlepszego dla wszystkich zabieganych mam!
Hej Ania. Gratuluję super wyniku.piękny prezent na dzień mamy sama sobie wywalczyłas. P.s. możesz do mnie się odezwać na maila paulina.poslajko@Gmail.com
OdpowiedzUsuń