
Półmaraton w Wilanowie czyli pierwszy bieg w tym sezonie i wielka niewiadoma... Czy biec w tempie maratonu? Czy biec szybciej? Po wakacjach w górach i całkiem długiej chorobie treningi kompletnie mi nie szły... Nogi ciężkie zupełnie nie chciały się kręcić... Dopiero w ostatnim tygodniu było trochę szybciej i łatwiej, więc nadzieja przed maratonem wróciła...


Pierwsza pętla minęła bardzo szybko - na początku biegłam z 2 chłopakami (chociaż żaden nie chciał biec przede mną tylko obok lub za mną, więc to żadna frajda), a po 5 km oderwałam się i zdecydowałam się na samotny bieg... Jak mam kogoś ciągnąć to już wolę sama siebie ciągnąć - wystarczający ciężar ;-)


Co jakiś czas spoglądałam na zegarek i miałam nadzieję, że uda się dobiec poniżej 1:30... Niestety kolka mnie na tyle spowolniła, że nawet szybki ostatni kilometr kiedy kolka już praktycznie minęła nie dały "dwójki" z przodu i skończyło się z czasem 1:30:06. Gdyby nie te 6 sekund i kolka byłabym przeszczęśliwa z biegu, ale wciąż nie wiem w jakiej jestem formie przed maratonem... Z drugiej strony ten start można potraktować jako trening, bo jednak 75% trasy biegłam całkowicie sama i w dodatku na trasie, na której często biegam. Cieszy na pewno 2 miejsce OPEN i 1 miejsce w kategorii Warszawianek :-) I oczywiście super nagrody - sama nigdy bym sobie nie zafundowała diety pudełkowej, masażu sportowego czy siłowni za 400 zł miesięcznie z treningami personalnymi... Warto było przewalczyć tę kolkę i tutaj pobiec ;-) A poranek spędzony w ten sposób z rodzinką też motywuje do dalszego biegania... Tylko co z maratonem? I gdzie go pobiec? Warszawa, Katowice, Rzeszów, Poznać, Toruń? Póki co wygrywa Warszawa, ale mam ochotę na rodzinny wypad do Krakowa i Katowic przed powrotem do pracy, więc może jednak Katowice? :-) Może nie będzie to najszybszy maraton, ale zawsze to odpoczynek od Warszawy, która przeraża mnie podbiegiem na Belwederskiej na 15 km... Mam spory dylemat, ale oby w życiu były same takie dylematy ;-)
Nie biegnij w Katowicach, bo tam jest maraton "górski". Ale w Warszawie tego roku jest to samo - Belwederska, dwa razy Konwiktorska, cztery mosty, itp. Facet (M. Tronina) ma źle poukładane w głowie i prawdziwym nieszczęściem biegaczy biegających w Warszawie jest to, że Półmaraton i Maraton Warszawski organizuje jego firma (FMW). Więc nie wiem, co by Ci doradzić. W Rzeszowie jest dobry profil, ale tam będziesz biegła całkowicie sama. W Poznaniu profil jest gorszy od Rzeszowa i dziwaczne zakręty.
OdpowiedzUsuńNajwidoczniej na jesieni nie ma dobrego wyboru w tym roku, więc po prostu nie ma co napinać się na życiówkę :-) Dzięki za rady :-)
OdpowiedzUsuńTo gdzie ostatecznie pobiegniesz?
OdpowiedzUsuń