Miałam zacząć od wręczenia nagród na Grand Prix Warszawy... II miejsce w generalce kiedy początek sezonu zaczynałam od dwóch 10 miejsc... Naprawdę warto się nie poddawać i walczyć do końca... Ale jednak... Nic tak nie cieszy jak uśmiech podczas biegu i na mecie w półmaratonie i maratonie...Długo zastanawiałam się od czego zacząć, ale magiczna bariera 1:30 o którą tak walczyłam w zeszłym sezonie i która stała się taka niemożliwa w marcu to jednak największy sukces. Będę do tych chwil wracała jeszcze bardzo długo, bo czy jeszcze uda mi się biec w takim tempie, uśmiechać się i bez większego zmęczenia wbiec na metę? Ten półmaraton był zdecydowanie ukoronowaniem mojej 3,5 letniej pracy i dlatego będę go pamiętała do końca życia :-) 1:29:10 i łzy szczęścia na mecie :-)
Później było kilka wspaniałych biegów na Grand Prix Warszawy... Najpierw Siekierki z bólem łydek i stopy, które zakończyłam na II miejscu z czasem 41:11 i wspaniałe zwycięstwo na Kabatach z czasem 40:06 w wielkim błocie i kałużach... Odzyskałam wiarę w nogi, płuca i przede wszystkim w to, że można biegać z uśmiechem, a nie tylko męczyć się podczas biegania... Tej radości nie da się opisać - to trzeba przeżyć :-) A potem w ramach euforii wyjść na 30 km i potruchtać sobie w lesie tempem konwersacyjnym wśród kolorowych drzew i liści pod nogami... A dlaczego nie? Przecież bieganie jest przyjemne!
Czy można było sobie wymarzyć lepszy sezon? Nawet choroby, które pojawiły się w pierwszej połowie sezonu nie mogły go zepsuć, a wręcz przeciwnie... Dużo bardziej doceniam to, co się stało się w drugiej połowie, to że mogę biegać i w końcu to, że warto walczyć do samego końca...
Motywacji na przyszły rok również mi nie zabraknie - próba złamania granicy 40 minut zakończyła się porażką z wielu powodów, ale dzięki temu mam jeszcze coś magicznego do zrobienia w przyszłym sezonie ;-) Najpierw ciężka praca na siłowni, a później jeśli zdrowie pozwoli dużo biegania z uśmiechem na ustach :-) a w międzyczasie nowa przygoda czyli bieganie za piłką do kosza w Ladies League :-) oby w tym roku skończyło się bez kontuzji bo z uśmiechem na ustach na pewno będzie :-) Po raz kolejny wielkie podziękowania dla wszystkich, którzy mnie wspierali w tym sezonie, byli blisko lub daleko, trzymali kciuki lub wspierali osobiście, dopingowali na trasie, pytali przed i po o samopoczucie, a po wszystkim bez względu na wynik PO PROSTU BYLI...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz