poniedziałek, 20 maja 2013

BIEG SZCZĘŚCIA CZYLI BIEG PO MOJE SZCZĘŚCIE...

Zupełnie przypadkiem zapisałam się na Bieg Szczęścia na 5 km na Ursynowie. Miał to być jedynie test przed Olimpiadą, ale przerodził się w prawdziwie przyjemną przygodę życiową. Ale zacznijmy od początku…

Pełne słońce, wiatr, zepsuta mp3 i trasa biegu licząca 10 podbiegów na szczyt Kopy Cwila – czy może być coś gorszego? W mojej głowie od rana toczyłam walkę z myślami, czy na pewno iść na ten bieg… Rower i basen były bardzo kuszącą alternatywą… Jednak myśl o koniecznym teście przed Olimpiadą zwyciężyła i o 11 stawiłam się po odbiór pakietu startowego. Bieg zaczynał się o 12 w pełnym słońcu, a ja czułam się jakbym smażyła się na patelni… Jedyna myśl, która mnie pocieszała to fakt, że wszyscy jeszcze przed startem czują się tak fatalnie jak ja…
Bieg liczył 5 pętli po 1 km. Już na samym początku wyrwałam do przodu i… ku mojemu zdziwieniu… biegłam jako pierwsza kobieta! Pierwsze dwie pętle minęły bardzo szybko, a podbiegi na szczyt Kopy Cwila jeszcze nie były najgorsze… Jednak na trzecim okrążeniu poczułam oddech rywalki i wiedziałam, że jeśli nie utrzymam tempa to mogę zapomnieć o pierwszym miejscu w zawodach. Na trasie na szczęście było wiele osób wspierających, w tym mój mąż, który wspierał mnie co najmniej w dwóch miejscach na każdym okrążeniu i dodawał otuchy, kiedy miałam już ochotę zwolnić tempo… 

Na końcu miałam jakieś 200 m przewagi, więc kibice krzyczeli, że mogę nawet spacerować i wygram. Ale dobiegłam! To był prawdziwy Bieg Szczęścia zakończony wielkim szczęściem! 

Później były jeszcze nagrody, ale… czy warto tutaj o tym pisać, skoro żadna nagroda nie jest warta uczucia zwycięstwa i tego, że warto było solidnie trenować? Może jedynie wspomnę, że w drodze do domu musiałam z mężem dźwigać 60 butelek napojów i chyba bardziej się zmęczyłam tym noszeniem niż samym biegiem…

1 komentarz:

  1. Taka Moja Dzielna Biegaczka. Jestem z Ciebie bardzo dumny, Kochanie Moje.

    Nie ma na Ciebie mocnych. Nie ma że boli, trzeba wygrać!!

    OdpowiedzUsuń