Tydzień przed...
W tygodniu poprzedzającym półmaraton zmieniłam miejsce pracy, a stres odbił się na treningach... We wtorek udało mi się przebiec zaledwie 5 km i po prostu nogi odmówiły robienia dalszych interwałów... Do tego w środę na treningu koszykówki tak niefortunnie się wywróciłam, że starte i spuchnięte kolano prawie uniemożliwiło mi start... Ale ja łatwo się nie poddaję :-) Jeszcze w czwartek poszłam na trening kontrolny w celu sprawdzenia, czy rzeczywiście jest ze mną tak źle jak we wtorek i czy dam radę z kolanem... Trochę szczypało, ale trening wypadł obiecująco :-)Przed startem...
Chyba się powtarzam, ale... czy przed startem można się nie stresować? Próba zaśnięcia o odpowiedniej godzinie i wyspania się z oczywistych względów była niemożliwa... Jak się ubrać? Co zjeść? O której? Jak dojechać? Po zaliczeniu tylu startów powinnam to wszystko robić już odruchowo... A jednak... Te same pytania i te same wątpliwości. Jest jedno pocieszenie - z opowieści innych biegaczy wiem, że mają podobnie :-)W trakcie...
Pogoda w tym roku dopisała aż za bardzo - było około 20 stopni więcej niż przed rokiem! Wiedziałam, że będzie bardzo gorąco, więc założyłam najlżejszą koszulkę jaką miałam (co prawda różową, ale wiem, że wiele osób ten kolor motywuje na trasie - "przecież blondynka w różowej koszulce nie może mnie wyprzedzić" ;-) ).Celem miało być złamanie 1:35, więc ustawiłam się za pace makerem z balonikami o tym czasie. Jednak zgodnie z moją taktyką od samego początku planowałam biec nieco przed nim, żeby w razie kryzysu mieć chwilę na odsapnięcie...
Pierwsze kilometry mijały bardzo szybko, a ja czułam się wypoczęta. Pilnowałam się tylko, żeby nie biec zbyt szybko, bo groziło to zakwaszeniem i kiepskim zakończeniem już na 10 km... Zatem wystartowałam najspokojniej jak umiałam - pierwsze 5 km w 22 minuty...
Mniej więcej wtedy na trasie spotkałam kolegę z ERGO, który stwierdził, że utrzymuje tempo na 4:26 na km do 15 km, a potem się zobaczy... Przez chwilę pomyślałam, że to dobry pomysł się go przytrzymać, ale w końcu wygrało dobre samopoczucie i zabrzmiały mi słowa Szychy, które usłyszałam 5 minut przed startem - "Chcesz złamać tylko 1:35? Powinno być 1:30"... Zatem postanowiłam jednak pobiec nieco szybciej...
Kilometry mijały, a ja wciąż czułam się dobrze... Wyprzedzałam kolejnych biegaczy... To z pewnością poprawiało moje samopoczucie i dodawało pewności siebie... Na około 7 km spotkałam moją rywalkę z ostatniego GP Warszawy, która o kilkanaście sekund odebrała mi podium... Ujęłam się honorem - musiałam ją wyprzedzić... To mnie uskrzydliło...
Robiło się jednak coraz bardziej gorąco. Na Wisłostradzie biegliśmy pod słońce kilka dobrych kilometrów! Zero cienia... Chyba dopadł mnie lekki kryzys, ale na szczęście pojawił się chłodny tunel, w którym szybko zapomniałam o słońcu, a w dodatku przypomniało mi się, że wszystkim musi być tak samo gorąco jak mi i jakoś oni dają radę :-)
Kiedy znowu zaczęło mi się lekko biec pojawił się podbieg na Agrykoli... Wiedziałam, że tam będzie ciężko, ale o dziwo był krótszy niż mi się wydawało... Szybko wróciłam do równowagi i udało mi się wyprzedzić kolejne osoby, które jakby osłabły po tym podbiegu.
Pozostało już tylko 5 km... Tutaj zaczęła się walka i wielkie odliczanie kilometrów... Stadion był już na wyciągnięcie ręki, ale pozostało jeszcze 3 km... Zaczął boleć mnie brzuch... Ale zacisnęłam zęby i biegłam... Wiedziałam, że to może być dobra życiówka i dobre miejsce... Największy kryzys miałam chyba 1 km przed metą... Niby byłam już na stadionie, a tu jeszcze tak daleko... Odliczanie 900 m, 800 m.... 400 m... i... dziewczyna przede mną! Musiałam ją wyprzedzić i... udało się :-)
Tuż po...
Teraz czuję, że mogę przenosić góry - uwielbiam to uczucie :-) Chciałam złamać 1:35, a skończyło się na 1:31:42 i pierwszym miejscu w klasyfikacji bankowców. Teraz nie pozostaje nic innego jak... trenować tak, żeby w przyszłym roku złamać 1:30 :-) Szkoda byłoby odpuścić, gdy jest się już tak blisko...Ps. Dziękuję wszystkim osobom, które mnie dzisiaj wspierały i dopingowały :-) Bez Was nie dałabym rady :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz