niedziela, 27 kwietnia 2014

III MIEJSCE W GRAND PRIX WARSZAWY CZYLI WALKA SERCEM ZAKOŃCZONA SUKCESEM

Nie ma co ukrywać - dla mnie to wielki sukces :-) III miejsce w Grand Prix Warszawy z czasem na 10 km 41:28  :-) Żyć nie umierać tylko walczyć dalej ;-)

Ale zaczynając od początku... mało brakowało, a zupełnie zrezygnowałabym z tego biegu... Bieganie to miała być przyjemność, a wiedziałam, że ten start przyjemny nie będzie - najpierw stres, a potem złość na siebie, że zaczęłam za szybko, że nie dałam rady, że odpuściłam, że błoto było, a może że za gorąco, że zakwasy zostały z treningu, że... Tylko, że tym razem było inaczej :-)

Z takimi myślami ustawiłam się bez wiary na starcie... Wiedziałam, że Agnieszka Ł. i Ela P. muszą być przede mną (znam dobrze ich życiówki), a z resztą dziewczyn jest szansa powalczyć o podium przy odrobinie szczęścia, walki, serca, rozsądku...

Zaczęło się... Przebiegłam jakieś 800 m i... mija mnie mnie Agnieszka Ł... Cholercia - mój podstawowy błąd - nie zacząć zbyt szybko... A więc znowu to samo - pomyślałam... Wyrwałam i umrę na 3 lub 4 kilometrze... Ale rozsądek wziął górę... Jak tylko zobaczyłam Agnieszkę zwolniłam... I tak bez większego wysiłku dotrwałam do 3 kilometra, gdzie zaczęłam biec równo z Elą... Chciałam przytrzymać się jej jak najdłużej - najpierw walczyłam o pierwszy kilometr, później drugi, trzeci... udało mi się tak dociągnąć do 9 km! Później padłam... Z mięśniami o dziwo było wszystko w porządku, ale oddechowo po prostu tragedia - myślałam, że się uduszę... :-)

I kto mnie uratował na 9 kilometrze? Ela :-) Gdyby nie ona to chyba zatrzymałabym się na tym 9 kilometrze i zeszła z trasy :-) Ale dociągnęłam... A raczej dotruchtałam :-) Szczęśliwa... Bardzo szczęśliwa :-) Wiem teraz, że jest o co walczyć :-) O kolejne marzenia :-)

Ps. Dziękuję Jackowi - za trening i rady (których wciąż nie słucham :-) ), mężowi za wsparcie na ostatnich 2 kilometrach biegu i Eli za to, że dociągnęła mnie do mety :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz