W końcu przyszedł czas na sprawdzenie formy przed Olimpiadą Banku Pekao. Cel minimum - złamanie 20 minut i pierwsza 20-tka Mistrzostw Polski. Kondycja wydawała się bardzo dobra - tydzień temu poniżej 42 minut na 10 km w pełnym słońcu, a tym razem pogoda sprzyjała (chmurki na niebie), więc przed biegiem byłam dobrej myśli. Ale jak to jest, że jak jestem dobrej myśli to zawsze musi pójść coś nie tak? Co mogło zatem przeszkodzić? GŁOWA!
Wydawało mi się, że jest ze mną tak dobrze (zero zakwasów, bieg na prawie 5 km w Biegiem na staż poniżej 19 minut), że mogę po prostu przycisnąć od samego początku... Pierwsze 2 kilometry biegliśmy pod wiatr, a ja mimo to przebiegłam pierwszy kilometr w tempie 3:35... BEZ SENSU!!! Co najmniej pół minuty za szybko! Zanim zdałam sobie z tego sprawę już było za późno - oddech przyspieszony, a ręce (nie nogi!) odmówiły posłuszeństwa i były jak z waty... Miałam ochotę odpuścić... Byłam tak zła na siebie podczas biegu i wiedziałam, że czas nie może być zbyt dobry na mecie, bo tak to jest, jak za szybko się zacznie...
Na szczęście usłyszałam za sobą, że ktoś biegnie na złamanie 20 minut... W sumie był to też mój cel, więc pomyślałam, że jeszcze jakieś szanse są... Wsłuchiwałam się w okrzyki, które mówiły o wydłużeniu kroku, że już niedaleko i żeby biec w trupa... Zatem biegłam... W wielkich bólach dotarłam do mety z czasem 19:48, czyli poprawiłam życiówkę sprzed roku o prawie minutę i zajęłam 20 miejsce... Zatem gdzie uśmiech na mojej twarzy?
Myślę, że byłam przygotowana na złamanie co najmniej 19:30, a tak w wielkich bólach ledwo złamałam 20 minut... Następny test na 5 km pewnie za rok, ale najważniejsze jest jedno - żeby nie zacząć tak szybko na Olimpiadzie Banku za tydzień, bo efekt może być jeszcze gorszy :-) Bieg jest w Zakopanem, z przewyższeniami, być może w słońcu, a ja będę na dodatek po kilku meczach w siatkę i kosza... Ale i tak myślę, że kluczowe będzie jedno - żeby nie zacząć za szybko :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz