niedziela, 26 maja 2019

BIEG MAM CZYLI WYMARZONY DZIEŃ MAMY ZE ZWYCIĘSTWEM W TLE

Jak najlepiej świętować Dzień Mamy? Oczywiście na biegowo :-) Od zeszłego roku Bieg Mam to obowiązkowy bieg na mojej liście startów. Dlaczego? Bo dla mnie ten bieg to po prostu najlepszy sposób na świętowanie jednego z najpiękniejszych dni w roku czyli Dnia Mamy :-) Pomimo dziecka czy pracy jestem w stanie dalej biegać i realizować swoją pasję, a ten dzień dodatkowo mi o tym przypomina. I chociaż wiąże się to często ze wstawaniem po nieprzespanej nocy o 5 rano żeby nie poświęcać czasu rodzinnego to jednak taki bieg pokazuje, że warto... I pokazuje też innym zabieganym mamom, że można znaleźć czas dla siebie (nie tylko na bieganie wokół swojego dziecka)

W tym roku impreza bardzo się udała - piękna pogoda (chociaż do biegania może nie najlepsza bo upał straszny, ale czego nie robi się dla dzieci - można też biegać w upał i być szczęśliwym), super atmosfera i dużo lepsza trasa niż przed rokiem - tylko dwie pętle ;-)

Na imprezie zameldowało się prawie 200 mam, w tym świeżo upieczona mama 3-miesięcznego Krzysia czyli moja siostra :-) Jestem z niej dumna, że tak szybko wróciła do sportu po porodzie i na dodatek zajęła 14 miejsce! Gratulacje! Bałam się, że jak większość mam utknie w domu i nie będzie miała czasu dla siebie ale na szczęście posłuchała rad starszej siostry ;-) Mam nadzieję, że w przyszłym roku też będziemy biegły razem, a najchętniej jeszcze z naszą Mamą, która ma duszę sportowca, ale jeszcze brakuje jej odwagi żeby wystartować w jakimś biegu.

A wracając do mojego biegu to... nie ma tutaj zbyt wiele do opowiadania :-) Całą trasę biegłam pierwsza i na dodatek sama, więc przynajmniej nikt nie musiał słuchać mojego sapania :-) A niestety trochę było, bo pierwszy raz w tym roku biegałam w takim upale. Ale tak bardzo marzyło mi się, żeby tak jak przed rokiem wbiec z Mają na
metę :-) W zeszłym roku na rękach, a w tym roku na nóżkach :-) Widząc swoją przewagę wiedziałam, że mogę sobie na to pozwolić bo i tak mimo końcówki z Mają byłam 1,5 minuty przed drugą dziewczyną (na trasie około 5 km). Byłam pewna, że będzie chciała ze mną biec, bo ona nie umie chodzić :-) Albo biegnie, albo zatrzymuje się oglądać kwiatki, drzewka, kamyczki, robaczki i wszystko inne czego dorośli nie mają już czasu oglądać :-)

Mój sezon po maratonie już dawno się skończył, więc takie miłe przerywniki od zwykłych treningów są na wagę złota i z pewnością motywują do dalszych treningów :-) Jest pięknie :-) 

A za tydzień... półmaraton Lublin :-) Nie wiem kto wpadł na pomysł żeby wystartować w półmaratonie po zakończeniu sezonu, ale może być ciekawie... Sama jestem ciekawa jak szybko doczłapię się do mety pomimo zapowiadanego upału, falowanej trasy i... słabszych treningów... Jest to jednak przede wszystkim wyjazd rodzinny, więc co by się nie działo na trasie, na mecie już będzie fajnie :-)

Na koniec jeszcze wielkie podziękowania dla mojego Taty, który zajął się Majeczką podczas mojego biegu i wszystkiego najlepszego dla Mamy, która niestety w tym roku musiała w tym czasie pracować... Mam nadzieję, że za rok uda się być w pełnym składzie na tym wyjątkowym wydarzeniu :-)



 Ps. Dziękuję Festiwal Biegów za super zdjęcia z mety i za cudowną pamiątkę na całe życie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz